Wiosna

Na początek zagadka: po czym można poznać, że przyszła wiosna? Nie, nie mam na myśli bazi, przebiśniegów i innych elementów przyrody. Przy ciepłej zimie wegetacja może ruszyć dużo wcześniej i mogą powychodzić nawet na początku lutego. Dla odmiany przy długiej i zimnej zimie, zazielenić się może dopiero pod koniec kwietnia. Ale niezmiennym elementem, który obserwuję od kilku lat, jest tłumek (o bliżej nieustalonym składzie ze względu na dużą rotację, bo raczej ze słomianym zapałem podchodzący do wyzwań) na siłowni, w salach fitness i na basenie :) Tak, uważam, że to jest prawdziwa oznaka wiosny :) Te plany słyszane zwłaszcza od Pań, że wpisały się na listę urlopową, zaklepały wyjazd, a teraz trzeba tylko zrzucić - w zależności od kompleksów lub ambicji - od 5 do 15 kg :) A wystarczyłoby tylko polubić siebie i zamiast przychodzić przed sezonem z radykalnymi planami, po prostu w ramach dbałości o siebie, o swoje zdrowie, dobre samopoczucie i kondycję przychodzić przez cały rok. I nie tak, żeby po przetrenowaniu padać na twarz, ale żeby to sprawiało przyjemność. Jeśli kogoś dany sport męczy, to po co go uprawiać?

Ze śmiesznych rzeczy, które mi się przydarzyły: wczoraj wybraliśmy się z kumplem do jednego z dużych marketów dla przedsiębiorców, żeby uzupełnić zapasy firmowe. Market był niemal pusty, co wykorzystało dwóch pracowników testując wózki widłowe, a właściwie urządzając nimi mini-zawody. Niezła zabawa. Ciekawe czy są gdzieś urządzane zawody w jeździe tymi wózkami i w przenoszeniu palet. Coś na wzór australijskich zawodów w jeździe kosiarkami, tylko po bardziej prostym i stabilnym podłożu. Mogłoby być fajnie.

Pojutrze Prima Aprilis. Mam już w planach kilka żartów. Pogoda ma się zrobić piękna, więc może uda się urządzić jakiegoś pierwszego w tym roku grilla u rodziny, to będzie więcej "ofiar" ;) No i przede wszystkim trochę się rozruszamy na świeżym powietrzu. Oby tylko żona nie wymyśliła jakiegoś wielkiego wiosennego sprzątania...