Zostanę mistrzem cukiernictwa i panika cukrowa

Tak, tak, wiem, że mamy kryzys cukrowy i w tym właśnie czasie mam zamiar zostać mistrzem cukiernictwa :) A było tak: postanowiłem ograniczyć spożycie cukrów, w szczególności wyeliminować z mojej diety na ile się da syrop glukozowy i glukozowo - fruktozowy. Rzecz to nie prosta, bo mam wielką słabość do słodyczy. Żeby osiągnąć swój cel, wybrałem ku temu najprostszą drogę: czytanie etykiet ze składnikami produktów. Wyszło na to, że to dość przerażająca rzecz. Dotychczas jadłem naprawdę śmieciowe jedzenie. Wszystko jest niesamowicie nafaszerowane tanimi zamiennikami. Demonizują nam cukier, a tak naprawdę trudno go znaleźć. Wszędzie tylko te syropy. Wcześniej demonizowali olej rzepakowy, który teraz okazał się super produktem, za to w gotowych rzeczach mamy olej palmowy. I naprawdę trudno znaleźć coś co nie ma zestawienia olej palmowy - syrop glukozowo-fruktozowy. 

Postanowiłem zatem wziąć się za pieczenie ciast. Oczywiście nie w ilościach przemysłowych, tylko na własny użytek :) Mam kontrolę nad składnikami. Przy okazji odkryłem, że przepisy z książek kucharskich też lubią "na słodko". Zmniejszenie ilości cukru o 20-50 procent wcale nie szkodzi ciastom. Jak ktoś już lubi słodkie rzeczy, zawsze może sobie do tego wypić słodką kawę, albo posypać ciasto cukrem pudrem. W ten sposób od dłuższego czasu, ku radości rodziny, piekę ciasta i powiem szczerze: to nie takie trudne. Polecam; ja zmierzam w stronę: master of drożdżówka ;)

A co do cukru, to wietrzę tu kolejny podstęp, żeby podbić ceny. W sezonie zawsze było go mniej, chociaż nie było aż takich problemów. Ostatecznie Polska burakiem cukrowym stoi. Po tygodniu czy dwóch nieobecności w sklepach, już się pojawił i oczywiście jest dużo droższy. 

Znajoma ma teorię, że ludzie łatwo wpadają w panikę, wietrzą podstępy i spiski. Ona ma małą pasiekę i zawsze latem robi zapas cukru do dokarmiania pszczół. Kupuje więc ogromne ilości. Raz sąsiad, który widząc jak kupuje 100 kg cukru, wziął 50 kg i zawiózł do domu. Po godzinie dostała telefon od jego żony z pytaniem co się dzieje? Czy ma jakiegoś cynka o brakach. Powiedziała, że to dla pszczół, więc żeby się małżonek nie zdziwił jak znowu ją zobaczy z takimi zakupami. Później ta sąsiadka przyjechała, żeby jej odsprzedać 40 kg. I tak to się sieją paniki...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozjeżdżona przez quady i samochody Dolina Czyżynki

Festiwal Twórczej Wyobraźni 2023

Absurdy na wsi