Odnawianie mebli

Odkupiłem za grosze od sąsiadki stare meble. Chciała je przeznaczyć na opał, choć trochę się wahała, bo są pokryte grubą warstwą farby olejnej i obawiała się czy jej komina nie obkleją. Na szczęście dla mebli. Sąsiadka nie była zainteresowana ich odnowieniem, bo "to kosztuje", a poza tym "przecież to starocie" i "nie ma miejsca w domu". Odkupiłem, bo mimo zniszczeń wydały mi się wyjątkowo piękne. I bardzo się z tego cieszę. Po oględzinach, okazało się, że to solidne, przedwojenne dębowe meble, które - jak to było dawniej w zwyczaju - wielokrotnie malowano farbami olejnymi, dość niedbale w dodatku, bo wszędzie są widoczne zacieki i ślady pędzla. Będzie więc z nimi sporo roboty. To co się da, potraktuję opalarką, później płaskie powierzchnie przejadę szlifierką, a wszelkie "freski" trzeba będzie jechać już ręcznie papierem ściernym. Oczywiście mógłbym zlecić całość firmie, ale najpierw chcę się trochę sam pobawić. Zobaczymy co z tego będzie i jaki jest ich stan "pod spodem". Generalnie, wydaje mi się, że nie jest źle. Korniki były widoczne tylko na dwóch ściankach i to od tyłu, więc je profilaktycznie odbiłem i wyrzuciłem. Wstawię tam nowe płyty. W jednym miejscu jest "stuknięty" róg jednej szafki, ale to drewno, a nie płyta, więc i tak nie będzie wyglądało źle. Jak odkryję to co jest pod farbą to podejmę decyzję czy pięknie wszystko doczyścić i olejować, czy są jakieś przebarwienia i zrobić vintage. Marzy mi się wymienić meble w sypialni właśnie na takie stare komody i bieliźniarki. Od razu inaczej wygląda i przechowuje się odzież (oczywiście bez kurtek, płaszczy, garniturów czy innych rzeczy przeznaczonych do wiszenia, ale koszulki, koszule, swetry, bluzy, spodnie, bielizna nocna czy co tam kto lubi) obrusy, pościele, narzuty, itd. Wszystko potrzebuje przestrzeni, a nie upychania w ciasnych szufladach, które są teraz tak modne. Co więcej, wydębiłem od tej samej sąsiadki jeszcze wielką skrzynię, choć ta akurat jest dość mocno zniszczona i przeżarta, i nie wiem czy uda mi się ją uratować...